10.1.14

Lancome i Chanel - dwa odkrycia.



Ostatnimi czasu zdołałam nazbierać kilka rożnych produktów. Po powrocie do kraju wręcz nie mogłam się nacieszyć polskimi kosmetykami kolorowymi jak i do pielęgnacji. Wiele z nich z nieznanych mi powodów za granica bywają niedostępne a tutaj mogę bez wyrzutów sumienia korzystać. Uważam, że są produkty na których temat powinno się koniecznie napisać bo drogie nie koniecznie znaczy, że nie zawodne, jednak jak to bywa w życiu nie wszystko złoto co się świeci ale jak to bywa kierujemy się zazwyczaj cena, gdyż produkt za który trzeba dużo wydać jest swego rodzaju luksusem, które kobiety bardzo kochają :)



Do rzeczy, z tej okazji jako ze ostatnio miałam urodziny wpadło mi w łapki kilka rzeczy, Dziś napisze tylko o pewnym zestawie, który był bardzo kuszący i w rezultacie nie żałuję jednak myślałam że poczuje się bardziej dopieszczona... mowa tutaj o maskarze Lancome  Hypnnose. Uznałam, że to może być świetne wyjście tym bardziej że niedługo zacznie się wielkie malowanie i dobra maskara w kuferku to jest to. Moja ukochana They're real Benefit odeszła w odstawkę, chociaż... na pewno do niej wrócę bo to najlepsza mascara ever.

Cały zestaw dostałam  w Sephorze i szczerze nie spodziewałam się, że dostanę go w tak korzystnym zestawieniu w dobrej cenie :)W skład zestawu wchodzi oczywiście sama mascara Lancome Hypnose, kredka do oczu i płyn dwufazowy do zmywania makijażu.




Płyn dwufazowy Lancome BI- FACIL to 30 ml produktu do zmywania przede wszystkim ciężkich do zmycia maskar, eyelinerow, glitterow, które mogą nadruszyc strukturę delikatnej skory w okolicy oczu a szczególnie powiek. Olejowata tekstura sprawia ze makijaz płynnym ruchem można ściągnąć z  okolic oczu ale i nie tylko ponieważ nadaje się do zmywania podkladow jak i pomadek. Jestem zadowolona ponieważ jest wydajny a łatwo przez jego mała gramaturę można zabrać ze sobą w podróż :)

W jego skład wchodzi: Aqua/ water, cyclopentasiloxane, isohexadecane, CI 61565/ green 6, decyl glucoside, sodium chloride, polyaminopropyl biguanide, dipotassium phosphate, copper sulfate, geraniol, disodium edta, potassium phosphate, citronellol, hexylene glycol, parfum/ fragance.





Czarny khol firmy Lancome w postaci kredki o miękkiej kremowej konsystencji dobrze rozprowadza się na powiece. Świetnie się trzyma szczególnie jak lekko zagruntujemy ja czarnym cieniem. Niestety węglowa nasycona czerń to nie jest i stwierdzając ze do najtańszych nie należny miałaby na swoje miejsce wielu tańszych zamienników. Fajnie się ja rozciera jednak jeszcze nie próbowałam nią malować linii wodnej ponieważ nie jestem fanka takiego makijażu i raczej na sobie tego nie stosuje, ale przy okazji makijaży na klientkach postaram się sprawdzić jak się prezentuje i aplikuje na linie wodna :) Kredkę trzeba temperować nie jest wykręcana wiec tak naprawdę dla niektórych lepiej dla innych gorzej...



Mascara  Lancome Hypnose zawiera pantenol, olej palmowy i olej jojoba, które sprawiają ze nasze rzęsy się nawilżają i są mocniejsze. Jest to 6.5ml produktu w czarnym klasycznym opakowaniu ze złotymi napisami.
Szczoteczka jest lekko wyprofilowana z króciutkim włosiem co sprawia ze sam produkt dostaje się dokładnie na każdą rzęskę z osobna. Nanosi dużo tuszu  przez co zauważyła ze przy szybkim i niestarannym nałożeniu skleja rzęsy przez co wyglądają na bardzo pogrubione jednak z bliska nie daje to ładnego rezultatu. Zależy kto jaki efekt tak naprawdę chce uzyskać. Wierze tez ze sama technika aplikacji odgrywa tu nie male znaczenie. Ja osobiście nigdy nie czekam aż wyschnie pierwsza warstwa tuszu gdyż poprawianie zaschniętej warstwy nie sprawdza się u mnie w ogolę. Ogólnie mascara jest bardzo na plus bo i zmywa się przyzwoicie. Nie kruszy w ciągu dnia i nie odbija na powiekach robiąc efektu pandy mimo ze nie jest wodoodporna. Cena ma coś do tego bo sama mascara również kosztuje 155 zł! Wiec dwa produkty w zestawie mam zupełnie za darmo. Zastanawiam się jednak czy jest mascara która przebije moja ukochana They´re Reall...




Kolejnym odkryciem były cienie z Chanel. Co mnie w nich zachwyciło to fakt ze w słoiczku maja konsystencje bardziej kremowa a na powiecie i przy aplikacji to normalny cień, który zmienia swój "stan skupienia". Na oku pięknie pobłyskuje i wcale nie ma się wrażenia ze jest to jakiś brokat tylko daje piękny subtelny błysk na oku który daje efekt 3D. Jak dla mnie naprawdę super i obecny jest chyba w 6 odcieniach (poprawcie mnie jeżeli się mylę).  Ceny niestety nie znam bo je dostalam w prezencie. Moje kolorki to FANTASME  81 i VISION 89. Fantasme to piękny biało posrebrzany kolor, który mieni się jak śnieg, którego za oknem jeszcze brak :D Jest bardzo delikatny i subtelny. Złoto,  to czyste złoto z Maroka :) Bardzo nasycone jak egipskie kosztowności. Świetnie się rozkłada na powiece i blenduje chociażby z kredka zeby jeszcze bardziej nadać głębi oczom. VISION to typowy zloty kolor bez żadnych odcieni bieli, zieleni, czy starego złota, za którymi nie każdy przepada. Uważam ze ten uniwersalny odcień złota ładnie wkomponuje się w każdy makijaz.










Złoto natomiast wygląda bardziej kosztownie i VISION to prezentuje w całości. Tutaj kreska jest już roztarta i zblendowana z cieniem Chanel. Nadalam silniejszy wyraz rzęsom pociągając je już dwukrotnie maskara.





)





Buziole!