10.10.12

YamamaY beauty haul


Na początku musicie mi wybaczyć nieobecność ponieważ zaczęłam realizować moje marzenie jakim jest szkoła wizażu:) Jest to dla mnie nie lada wyzwania ponieważ wszystkiego uczę się po hiszpańsku ale mam nadzieje ze dam rade :) Pochlania to u mnie sporo czasu wiec się  zapuściłam z blogiem :(


Czy znacie firmę, która nazywa się YamamaY beauty?? Jest to włoska firma kosmetyczna. Ja kocham wszystkie kosmetyki włoskie, jeszcze żadne mnie nie zawiodły a dużym plusem jest tak ze nie noszą się ponad stan i maja całkiem przyjemne i rzeczywiste ceny które  wahają się w granicach 3-15 euro. Kilka dni temu otworzono u mnie wielkie centrum handlowe (podobno największe w europie, które na otwartej przestrzeni ma tez wodę) i wlasnie tam pojawił się sklep YamamaY beauty.


Natknęłam się przy okazji na całkiem fajna promocje 15% z każdych zakupów dostawało się gratis w kuponie który  umożliwiał  kolejne zakupy z takowa zniżka (nie wiem czy to jasne xD).






Kiedy włóczyłam się po dziale kosmetycznym zagadała mnie Pani zagłębiając wlasnie w ta nowo otworzona u nas markę. Pokazywała asortyment i najbardziej chyba przyciągnęła mnie nie tylko cena ale i ...no nie ukrywajmy ze co nowe to budzi ciekawość i trudno się  oprzeć :) Calkiem sympatyczna Pani po objaśnieniu wszystkiego wręczyła mi prezent (zdj. poniżej) i tyle :) Dostałam taka torbę gumowa w której mogę przechowywać kosmetyki żeby  niezamokły w łazience lub na basenie, fajny gadżet :)





Nie byłabym  sobą gdybym nie kupiła kilku rzeczy na zaspokojenie apetytu. Urzekły mnie kolory, opakowania kosmetyków. Zdecydowałam  się  zaopatrzyć w kolejny już  błyszczyk xD, kajal oraz cień do powiek.




Za kajal  zapłaciłam 3.9 €. Juz dawno się  przymierzałam z zakupem kajalu (khol ) ponieważ  czytałam ze jest przyjaźniejszy dla naszego oka, którego składniki są pochodzenia roślinnego i ma wybielać białko naszego oka (czy to prawda??). Jak widać kajal jest w postaci kredki i Pani powiedziała ze idealnie się nadaje na linie wodna ponieważ długo się utrzymuje oraz ma intensywniejszy  odcień od zwykłej kredki. Kolor naprawdę czarny i lekko się rysuje ta mięciutka kredka. Z drugiej strony mamy gumeczkę do rozcierania.






To była rzecz po która się  wróciłam, ponieważ mimo ze zaintrygowana kosmetykiem pomyślałam ze mam już cale palety cieni i na co mi kolejne?? No ale z drugiej strony... :D Tekstura, kolory były fenomenalne. Cienie (cena 10 euro) które się nie osypują i nie rolują na oku, ponieważ konsystencja  była dość kremowa(?)  jednak na oku została ona zupełnie pudrowa. Pewnie wiecie o co mi chodzi :) Moj  odcień to 04 metallic pink & old rose.





Kolor doradziła mi Pani i jestem zachwycona, ponieważ przy użyciu tych cieni moje oczy stały się  fenomenalnie zielone !! Czego żadne inne cienie nie potrafiły  wydobyć a bardzo chciałam takiego efektu.
Zmieszanie tych dwóch cieni daje nam kolejny pośredni odcień. Na oku stare odcień róży przypomina bordo i z użyciem kajala w wewnętrznej  części oka wygląda diabolicznie i mroczno efekt jest super. Do cieni mamy dołączone lustereczko. Mozecie  zobaczyć jak pięknie napigmentowane  są cienie nawet przy bardzo jasnym świetle.







Ostatnim produktem był pierwszy jaki kupiłam. Błyszczyk (03 fuchsia sorbet), który kolorem idealnie zlał się z cieniami i razem tworzą fenomenalny makijaż. Jest to bardzo napigmentowany i długotrwały błyszczyk z lekkimi drobinkami, które nie są nachalne na ustach. Z ust ściera się  równomiernie także nie ma obaw o jakie nieoczekiwane kolory martwych ust :D







Na sam koniec kupiłam dwa lakiery z essence :)






A tutaj jest zdjęcie kawałka nowego centrum handlowego (nazywa się Puerto Venecia czyli Port Wenecja ), które jest mnie całkiem blisko z czego się bardzo ciesze :) Dalej na wodzie można pływać łódeczkami a od drugiej strony jest siec restauracji, kafejek i innych sklepów :)